poniedziałek, 28 marca 2016

Kawa mielona

Jedną z rzeczy, które dobrze pamiętam z dzieciństwa jest wspaniały zapach kawy w powietrzu, ale nie kawy takiej zwyczajnej, tylko świeżo mielonej w młynku do kawy. Kiedyś nie było bowiem kawy rozpuszczalnej a i kawa mielona była rzadziej dostępna niż po prostu palone ziarna. 


W ostatnich latach kawa świeżo mielona uległa zapomnieniu i powoli wraca do łask na fali zainteresowana zdrową żywnością. 

Dlaczego?

O ile, kiedy kupisz ziarna i zmielisz je samodzielnie - to po prostu wiesz co pijesz - w przypadku kawy mielonej, gotowej, kupowanej w sklepie normy są na tyle tolerancyjne, że w kawie może znaleźć się dużo więcej niż tylko same ziarna... a tego przecież nie chcemy.


Kupiłem w pobliskim markecie młynek z przeceny za 30 zł oraz kawę ziarnistą znanej marki, aczkolwiek znajomi już mi przekazali informację gdzie, jak i kiedy można kupić dobrej jakości palone ziarna, w dobrej cenie i niekoniecznie super markowe. Jeśli się sprawdzą - dam wam informację na blogu. Szczególnie Czytelników bloga Oszczędzanie to może zainteresuje ;-)



Co ciekawe kawa ziarnista "znanej marki" nie jest wcale tańsza niż kawa mielona... znajomi mi zwrócili uwagę, że na zdrowy rozsądek powinno być odwrotnie. Czyżby gotowiec z supermarketu rzeczywiście zawierał nie tylko kawę, ale i np. mielone fragmenty łupin?


Szkoda, że przez internet nie możecie poczuć tego wspaniałego zapachu świeżo mielonej kawy unoszącego się w powietrzu, bo chciałbym się nim z Wami podzielić... moje dziecko wchodzi do kuchni i mówi... ehhh.. ale ładnie pachnie, lepiej niż perfumy.... ale piękny zapach.

Smacznego!

...i pamiętajcie o zmotywowaniu mnie do dalszego pisania i polubieniu bloga na FB; https://www.facebook.com/RacjonalnaDieta/

sobota, 26 marca 2016

Szpinak - świeże liście na śniadanie. Słowo o zdrowych tłuszczach

Lubię często przyrządzić takie szybkie "zdrowe" potrawy, można by zaryzykować stwierdzenie - minimalistyczne w przygotowaniu. Jeśli śledzicie także mój główny blog i widzieliście już mój aneks kuchenny oraz rozmowę pod wpisem, wiecie, że takie urządzenie kuchni wymusza pewien styl gotowania.



Zatem mniej flaków robionych "od podstaw", wątrób i własnej roboty pasztetów mięsnych, bigosów duszonych przez 2 dni - natomiast więcej potraw szybkich, często też opartych raczej na warzywach niż dużych ilościach mięsa.




Kiedy jestem na zakupach przede wszystkim wypatruje rzeczy szybkich w przygotowaniu, ale jednocześnie "ciekawych" pod względem kulinarnym.... no i zdrowych! 
Prościej nie można, zielone liście szpinaku myję (uwierzcie mi - to konieczne) i wrzucam na patelnie. Podlewam oliwą z pierwszego tłoczenia, odrobinę wodą i podgrzewam powoli. (Oliwki nie lubią wysokiej temperatury.) Posypuję azjatycką mieszanką ziół. (Tutaj wedle gustu, w przypadku szpinaku powinno się zaczynać po prostu od soli i pieprzu.)

Do potrawy zrobiłem sobie pieczywo ze smalcem. Wegetarianom polecam mały talerzyk z oliwą z oliwek z pierwszego tłoczenia i zanurzanie pieczywa, tak jak to robią na południu.

Czytelnikom jedzącym mięso, którzy w tej chwili wzdrygają się odnośnie tego smalcu polecam pogooglować na temat jego szkodliwości zwracając uwagę na najbardziej aktualne źródła i badania. 

Otóż mit na temat szkodliwości smalcu legł w gruzach, tak samo jak niechęć "środowiska", związanego z propagowaniem zdrowej żywności, do jajek. 

Na nasz układ krwionośny bardzo negatywnie wpływają tłuszcze utwardzane (np. margaryna) oraz czerwone mięso (np. szynka) z uwagi na wysoką koncentrację niekorzystnych związków chemicznych.

O dziwo zdrowy okazuje się smalec. Najzdrowsze "w śwince" są: słonina, boczek, podgardle. Niezdrowe części to szynka, schab, itp. wszystko z dużą koncentracją "czerwonej" tkanki. Słoninka to nie jest tłuszcz trans, ani żadna sztucznota, spożywana w umiarze będzie bardzo zdrowa.

Podkreślam - niezależnie od aktualnie panujących trendów w zdrowym żywieniu - istotny będzie umiar!