środa, 1 marca 2017

Śniadanie śródziemnomorskie - herbata z kiprzycy (Iwan Czaj)

Nie przechwalam się na blogu każdym zjedzonym zdrowym posiłkiem. Byłoby tego zapewne aż za dużo, staram się zatem odzywać w tej tematyce ze zdrowym umiarem, rezerwując wpisy na blogu dla naprawdę ciekawych rzeczy.


Dzisiaj na blogu nietypowe połączenie. Na pierwszym planie śródziemnomorski klimat. Oliwki, które uwielbiam (czy ty także?), feta, papryka, zioła - fajnie takie śniadanko wchodzi z pełnoziarnistym pieczywem...

...odrobinę powyżej herbata, kiedyś powszechna, na dzień dzisiejszy nietypowa. Jest to klasyczna czarna herbata z kiprzycy. Kiedyś była to główna herbata pita nie tylko przez Słowian, ale też w Europie Zachodniej, zanim została wyparta przez masowy import taniej herbaty ze Wschodu robionej z rośliny o nazwie "kamelia".

Tak, jest to ta nasza oryginalna herbata kojarzona ze słowem "herbata" od łac. herba. Z kiprzycy, nie z kamelii. Na zachód herbatę wysyłali głównie Rosjanie z Petersburga, stąd powszechne kojarzenie kiprzycy z nazwą "ruski czaj", czy też dawną nazwą handlową Iwan Czaj. Produkt w Polsce jest jednak praktycznie niedostępny w handlu, a szkoda, smak jest przedni, delikatniejszy niż herbata z Chin. Herbata na zdjęciu to prywatny import zza wschodniej granicy.

Dzika herbata (kiprzyca) jest jednak rośliną dość rozpowszechnioną w Polsce i w sezonie letnim i jesiennym na pewno poszukam jej i zrobię sobie zapas, przynajmniej herbaty zielonej, bo nie wiem czy uda mi się prawidłowo przygotować czarną herbatę (fermentowaną).

Pozdrawiam!
Remigiusz

piątek, 10 lutego 2017

Sok z buraka

Nie, Moi Drodzy Czytelnicy i Czytelniczki, tytuł posta to nie jest facebookowy żart. Regularnie pijam sok z czerwonego buraka. Właściwości zdrowotnych jest tu co nie miara, od wzmacniania i regeneracji wątroby (zdecydowanie warto zaaplikować po imprezach) po wzmacnianie organizmu w sezonie zimowo-grypowym. 

Sok z buraka w wersji "turbo" to jest sok z kiszonych buraków. Kiszonki to jest specyfik typowo słowiański, bogaty w naturalną witaminę C, który zapewniał naszym przodkom - Słowianom - krzepę, siłę i odporność. Warto spróbować.



Cena takiego soczku na pewno jest wyższa niż cena coca-coli, czy nie jednego energy drinka w puszce, ale powtarzam - warto spróbować.

Na zdjęciu sok, z gospodarstwa ekologicznego, w funkcjonalnej, szklanej butelce (a nie w szkodliwym plastiku) do tego przyjemnie schłodzony w lodówce. Jest nie tylko zdrowy, ale i smaczny, na tyle, że ten wpis piszę z prawdziwą przyjemnością.

Smacznego!