sobota, 17 czerwca 2017

Własny imbir w doniczce - miesiąc później

Minęło około miesiąca od pokazania Wam mojego imbirowego eksperymentu w pierwszej fazie. Na początku imbir był w domu, ponieważ noce były wyjątkowo zimne, szybko jednak imbir trafił na balkon (docelowo ma się zaaklimatyzować i rosnąć w ogrodzie u rodziny) i dbałem tylko o to, by ziemia nie przeschła. Roślina była wiekszość czasu w półcieniu.


Dziś mój własny imbir w doniczce wygląda tak.

Co więcej, w jednym z koszy w kuchni, zapodziały się kawalki imbiru i jakoś je przeoczyłem, oczywiście przyschly i niezbyt nadają się do spozycia, ale... sami zobaczcie.


Czy wiecie co z nimi zamierzam zrobić? Jak myślisz, wygospodarować więcej doniczek? Co Ty być zrobił/a z kielkującym imbirem?


P.S. Polecam przy okazji blog kolegi sushi Lubin.

sobota, 13 maja 2017

Własny imbir w doniczce

Jakiś czas temu dowiedziałem się, że jedna z moich ulubionych przypraw, czyli imbir znakomicie rośnie w polskich warunkach. Na działce pod tunelem foliowym, a w warunkach domowych w dużej, płaskiej doniczce. Na razie postanowiłem w ogóle sprawdzić, czy mój imbir wykiełkuje.

Dużo osób zaczynających przygodę z imbirem skarży sie w sieci, że imbir nie kiełkuje - dzieje się tak dlatego, że niektóre partie imbiru importowane do Polski są spryskiwane chemikaliami zapobiegajacymi kielkowaniu.


Proponuję wybrać w sklepie przede wszystkim ten imbir który ma żółte oczka albo już małe pąki, jak ten powyżej. Jeśli imbir jest "ładny', jednolity i bez oczek ani pąków - najpewniej nie nadaje się do zasadzenia.


Oto mój pierwszy imbir po okolo 10 dniach od zasadzenia. Imbir w przyszlości stworzy bryłę korzeniową, którą w części będzie można pobierać do celów spożywczych, lub zielarskich.

Jak Wam się podoba mój eksperyment?

niedziela, 19 marca 2017

9 lat nie byłem u lekarza. Sam się leczę! Jak?

Jestem teraz chory i piszę ten wpis w łóżku, jakiś przeziębieniowo-grypowy wirus kosi dość skutecznie całe moje otoczenie. Dopadł i mnie. Czas zatem zastosować lekarstwa, oczywiście naturalne, proste, tanie i skuteczne. Czy poskutkują dziś? Cóż. Tego nie mogę zagwarantować na 100%, wspomnę tylko, że lecząc się w ten sposób już 9 lat nie byłem u lekarza (w sensie grypowym oczywiście, nie liczę skierowania na rentgen po kontuzji) i nie wziąłem antybiotyku.




Czym zatem się leczę? Czosnek. Kanapka z masłem i "na bogato" skrojony czosnek. Dodatkowo wybrane zioła (polecam: przyprawy naturalne Lubin). 

Kurkuma, imbir, cynamon mogą być wzięte "na łyżeczkę" i popite, zastosowane na kanapki w dużej ilości, ewentualnie dodane do jakiegoś grzanego napitku na ciepło, herbaty lub grzańca piwnego.

Wspomniane składniki to naturalne "antybiotyki", skutecznie radzące sobie z mocnymi infekcjami, tylko trzeba spożywać ich naprawdę dużo, nie bać się. Ile? To już sprawa indywidualna. U mnie przez okres całej infekcji przynajmniej 1-2 główki czosnku i po paczce przypraw. Nie wolno przesadzać z grzańcami zawierającymi alkohol, zbyt duża ich ilość może osłabić organizm, zamiast wyleczyć.

 Kanapka na przeziębienie - zabójca bakterii. 
Cebula, kurkuma, imbir, naturalne masło.

Pozdrawiam ;-)

P.S. Pani Teresa z FB pokazała nam zdjęcie hodowanego samodzielnie imbiru... może Ty też spróbujesz?