Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ryby. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ryby. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 marca 2013

Świeżo wędzona ryba po recyklingu! Czyli jak sklepy rybne oszukują klientów.

U moich pewnych znajomych kiedyś źródłem utrzymania był sklep rybny i z rozmów z tym ludźmi obeznanymi w branży o tym interesie wychodzi na jaw jeden wniosek - nigdzie się nie kręci i nie oszukuje klienta tak jak w sklepach rybnych. Ponieważ ja akurat jestem klientem lubiącym ryby wybór dobrego sklepu i kupienie świeżych ryb jest dla mnie dość istotna sprawą. Nie do końca wierzyłem znajomym, że jest aż tak źle więc pobawiłem się w dziennikarstwo śledcze i zbadałem sprawę sam...


Generalnie podam wam przykład z jednego ze sklepów rybnych, gdzie dodatkowo 3-4 palety ryb zawsze są w asortymencie - ponieważ jestem w tym sklepie średnio co dwa dni obserwuję rotację interesującego mnie towaru. Sklep już nie istnieje (na jego miejscu jest nowy, lepszy sklep wielobranżowy).

Postanowiłem sobie, że prześledzę los dość drogich ryb, a mianowicie łososia wyłożonego w chłodni, zapamiętałem sobie datę dostawy, zapamiętałem sobie ze dwie charakterystyczne cechy palety i obserwowałem. Wędzony łosoś i tak już z lekka podsuszony w powolnym tempie znikał z palety, aż na końcu zostało kilka nieźle przysuszonych kawałków, które się po prostu nie sprzedawały i koniec.

Po około 7-10 dniach do sklepu przyszła nowa dostawa, ponieważ mam przerwę śniadaniową w godzinach dostaw mogłem podejść i zapytać dostawcy jaki towar przywiózł i niemal od razu kupić to i owo. Zaciekawiony jednak potencjalnym losem feralnego łososia po pracy znów poszedłem do sklepiku po raz drugi i jak myślicie co zobaczyłem. Te kilka kawałków ponad tygodniowego łososia-weterana trafiło oczywiście na paletę z nową dostawą - powiem wam, że po około dwóch dniach kiedy świeżo otwarta paleta już nieco przyschła i zmieniła kolor zniknęły także te stare kawałki.

Podobny patent zaobserwowałem później z dorszami i makrelami. Niestety powtarzany - stare niesprzedane resztki trafiają do wymieszania z nowym towarem.

Ośmielony odkryciem podpytałem Panią XYZ z pobliskiego supermarketu z działu rybnego, ponieważ Pani kojarzy mnie z widzenia i wie że nie jestem z korporacyjnej kontroli czy innego gestapo zaczęła mi wyjaśniać pewne sprawy - stare ryby z nowymi miesza się wszędzie, mrożonki sprzedawane luzem, wędzonki, stare wędzonki powlekanie olejem a szczególnie wciskanie starego towaru facetom, którzy nie znają się na zakupach i kupią wszystko...

Czego się teraz spodziewam w sklepach? Może któryś ze sprzedawców wywiesi tabliczkę: PROMOCJA! Świeżo wędzona rybka po recyklingu!

Rybka na dopalaczach.... czyli ryby z supermarketu

Lubię ryby i spożywam ich całkiem dużo. Mieszkam na Dolnym Śląsku, gdzie jednak trudno o świeże ryby morskie, a jeśli już są to są "świeże inaczej" o czym zaraz napiszę. Większy urodzaj jest u nas na ryby słodkowodne ponieważ ten region to takie polskie zagłębie pstrągowo-karpiowe...

...o rybach słodkowodnych i jak kupić dobrą będzie kiedy indziej, natomiast dziś kilka słów o rybach morskich.


Kiedyś mój znajomy, nie pamiętam niestety jaki to miesiąc był, zobaczył niemrożonego dorsza bałtyckiego w jakimś rybnym. Pyta czy świeża.... "Paaanie drogi, oczywiście że świeża! innych nie sprzedajemy!".... traf chciał, że znajomy był pracownikiem firmy handlującej konserwami rybnymi i doskonale wiedział, że od dwóch tygodni na Bałtyku trwał okres ochronny na dorsza... więc to coś na ladzie było zapewne wielokrotnie odmrażane, uzdatniane, zamrażane.... kiedy to powiedział, kasjerce było nieco łyso... ale czy to coś dało na dłuższą metę?

Innym cyrkiem są ryby mrożone, dobrze jest sprawdzić skład mrożonki, a w przypadku kupowania luzem poprosić o etykietę. Nie uwierzycie jaki chemiczny bajzel może kryć się w mrożonych rybach, opisany drobnymi literami, bo przecież dużymi literami na opakowaniu macie napisane "Omega3", "Zdrowe serce", "Jakość i zdrowie"... Można jednak znaleźć mrożonki, nieco droższe oczywiście bez tego ciężaru chemii. Warto poszukać.

Nad morzem wchodzę do sklepu przy plaży, a tam galeria pięknie uwędzonych ryb... swojsko... lokalnie... rybka nad morzem, ale nauczony doświadczeniem znajomego naciskam młodego kasjera... skąd ten dorsz, lokalny? A czy ta ryba to też miejscowa? "Nie... no wie Pan... z hurtowni pod Gdańskiem... gdzie tam lokalne... niech Pan sobie lepiej idzie na flądrę za rogiem, bo cała reszta to z hurtowni." Chłopak był przynajmniej uczciwy, to się ceni...

Zbliża się piątek i tradycyjnie jutro wielu Polaków zje rybkę... i nawet nie będą wiedzieć, że to była rybka na dopalaczach... na emulgatorach, fosforanach, regulatorach, konserwantach, utrwalaczach i antyutleniaczach... i ta rybka się skurczy na patelni do zaledwie 25-30% wagi która widniała na opakowaniu.