Czy kawalerska kuchnia musi być z definicji podła? Po latach obserwacji kolegów, wujków czy innych kompanów zaczynam podejrzewać, że tak. Kiedy żona wyszła do teściowej i akurat chwyta głód to typowy facet sięga po dietetyczne śmieci, podsmaża kiełbasę z supermarketu albo wyskakuje i kupuje pół pieczonego kurczaka z budki obok, po czym zagryza to białym chlebem.
Zostańmy jednak przy kiełbasie po kawalersku. Nad kurczakami znęcam się przecież gdzie indziej: http://racjonalna-dieta.blogspot.com/2013/03/kurczaki-hodowane-na-sterydach-i.html
Moim dzisiejszym zadaniem było "uzdrowić" z założenia niezbyt zdrowe danie...
...oczywiście bazą jest tu kiełbasa, jednak zamiast brać ją z promocji po 5,99 za kg i liczyć, że tam jest jakiekolwiek prawdziwe mięso postawiłem na nieco "wyższy model". Producent zarzeka się, że jest 100% mięsa i pozostaje mi w to wierzyć. Często mając wybór wolę po prostu zastąpić to kiełbaską wegetariańską i wtedy przynajmniej wiem co jem!
Zamiast smażenia, podgotowałem kiełbaski. To znacznie zdrowszy sposób ich przyrządzenia, pozbywamy się wtedy nadmiaru soli i części konserwantów.
Ma być zdrowo, ale nadal po "kawalersku" i bez wysiłku? Dodajemy warzywa "z zupy". W dużej części domów te warzywa lądują w śmietniku, a to błąd - można je jeszcze wykorzystać do potraw, farszów, albo zjeść, to cenne źródło błonnika.
Oczywiście takie wygotowane warzywa nie są żadną finezją, ale by poprawić ich smak posypałem je smacznymi przyprawami i prażoną cebulką (taką samą jak w fast-foodzie). Ketchup, musztarda... i aby był jakiś zdecydowany akcent smakowy (oraz lepsze trawienie tej kawalerskiej potrawy) dodałem dwa grube plastry świeżego imbiru.
Jak widać, odrobina myślenia i można nieco ulepszyć takie ekspresowe "męskie" danie ;-)
Smacznego!
A to zupełnie inne "zjawisko" ;-)