czwartek, 18 lutego 2016

Zdrowe przekąski zamiast snacków i chipsów

Chipsy, snacki i inne ciastkarskie przysmaki. Jak często po nie sięgamy między posiłkami, kiedy chwyci nas "mały głód"? Są słone, mają fajną chrupką konsystencję i aromat... tylko jest to zasługa sztucznych dodatków smakowych, utwardzaczy, utrwalaczy i konserwantów, które finalnie trafiają do naszego organizmu.

Brak sycącego błonnika i tony pustych węglowodanów sprawiają, że te przekąski przez nas przelatują, nie dając długotrwałego uczucia sytości, natomiast doskonale odkładając się na naszych brzuchach. Tony soli zbędnej rozregulowują nasz organizm, podwyższają ciśnienie krwi...

To, że chipsy i inne snacki są dla nas niezdrowe nie jest chyba żadnym nowym odkryciem, nieprawdaż?

Proponuję zmianę takich nawyków, skoro już musisz podjadać między posiłkami, rób to odrobinie bardziej zdrowo.



Sam dziś przekąsiłem tosty, zrobione z niezjedzonych kanapek dziecka ze szkoły, pamiętacie co pisałem we wpisie...

Nie marnuj chleba... czyli szybki tost


Chleb pełnoziarnisty z serem, z cennym dla nas siemieniem lnianym smakuje doskonale. Do tego polskie jabłko i na koniec mała fanaberia ze sklepu ze zdrową żywnością - ciastka z amarantusa.

Sam amarantus ma wygląd dość ciekawy, a i smak pozytywnie zaskakuje.

Wybierz zdrowe przekąski zamiast chipsów, zdrowe odżywianie może być smaczne i połączone z odkrywaniem nowych smaków.

Smacznego!


By Kurt Stüber [1] - caliban.mpiz-koeln.mpg.de/mavica/index.html part of www.biolib.de, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2658


środa, 17 lutego 2016

Grzyb portobello

W Polsce produkuje się dosyć dużo grzybów portobello, ale na polskich stołach, o dziwo, są one relatywnie nieznane. Polskie portobello idą głównie na eksport. 

Czym jest portobello? W pewnym uproszczeniu to gigantyczna brązowa pieczarka i można je przyrządzać w wielu przypadkach dokładnie tak jak pieczarki.


Zdjęcie z jakimś obiektem porównawczym...

Jeśli podchodzisz do przyrządzania portobello po raz pierwszy i chcesz "złapać" ten delikatny smak i "leśny" aromat, którym grzyb różni się od zwykłej białej pieczarki polecam przyrządzić go jak najprościej. Sól, pieprz, olej rzepakowy lub oliwa. Odrobina pieprzu ziołowego, bądź innej przyprawy, którą lubisz (ale nie za dużo, tak aby nie zagłuszyć oryginalnego smaku portobello). Kilka chwil smażenia i oto zrobione ;-)

Smacznego!

P.S. Za dwa duże portobello zapłaciłem w markecie 4 zł.

Nie marnuj chleba... czyli szybki tost

Jestem przeciwnikiem marnowania żywności niezależnie od stanu naszego portfela. Ot tak... dla zasady... i dla zdrowia. Dlaczego "dla zdrowia"? Otóż oszczędne podejście do żywności sprawi, że w sklepie kupimy mniej, a więc potem zjemy mniej - tyle ile nam dokładnie potrzeba, bez przejadania się nadmiarem smakołyków.

W tym momencie nie polecam też jedzenia na siłę, tak aby się nie zmarnowało. Włączamy rozsądek! Jeśli pojawi się niewykorzystana porcja jedzenia polecam zastanowić się, czy nie można jej jakoś twórczo i smacznie wykorzystać.

Przykładem jest dzisiejszy szybki tost, z dwóch całkiem czerstwych kawałków chleba, które normalnie większość z nas wyrzuciła by do śmietnika.

Kawałki chleba podpiekłem na patelni bez dodatku tłuszczu. Jak widać powyżej. Czerstwy chleb zamienia się szybko w apetycznie pachnące, gorące tosty. Szkoda, że po waszej stronie ekranu nie czujecie tego zapachu! Mniam!

Jeszcze ciepłe pajdy posmarowałem odrobiną naturalnego polskiego masła. Grube plastry świeżo krojonej czerwonej cebuli (tak "na ostro" lubię) oraz przyprawa na bazie kurkumy, która to jest ponoć prawdziwym eliksirem zdrowia.

Połączenie chrupiącego tosta z chrupiącą świeżą cebulą jest po prostu doskonałe. 

Smacznego!

P.S. Z uwagi na zmianę galerii zdjęcia skasowałem i zastępczo inny smakołyk.... mniam....



wtorek, 16 lutego 2016

Kiełbasa po kawalersku

Czy kawalerska kuchnia musi być z definicji podła? Po latach obserwacji kolegów, wujków czy innych kompanów zaczynam podejrzewać, że tak. Kiedy żona wyszła do teściowej i akurat chwyta głód to typowy facet sięga po dietetyczne śmieci, podsmaża kiełbasę z supermarketu albo wyskakuje i kupuje pół pieczonego kurczaka z budki obok, po czym zagryza to białym chlebem.

Zostańmy jednak przy kiełbasie po kawalersku. Nad kurczakami znęcam się przecież gdzie indziej: http://racjonalna-dieta.blogspot.com/2013/03/kurczaki-hodowane-na-sterydach-i.html

Moim dzisiejszym zadaniem było "uzdrowić" z założenia niezbyt zdrowe danie...

...oczywiście bazą jest tu kiełbasa, jednak zamiast brać ją z promocji po 5,99 za kg i liczyć, że tam jest jakiekolwiek prawdziwe mięso postawiłem na nieco "wyższy model". Producent zarzeka się, że jest 100% mięsa i pozostaje mi w to wierzyć. Często mając wybór wolę po prostu zastąpić to kiełbaską wegetariańską i wtedy przynajmniej wiem co jem!

Zamiast smażenia, podgotowałem kiełbaski. To znacznie zdrowszy sposób ich przyrządzenia, pozbywamy się wtedy nadmiaru soli i części konserwantów.

Ma być zdrowo, ale nadal po "kawalersku" i bez wysiłku? Dodajemy warzywa "z zupy". W dużej części domów te warzywa lądują w śmietniku, a to błąd - można je jeszcze wykorzystać do potraw, farszów, albo zjeść, to cenne źródło błonnika.

Oczywiście takie wygotowane warzywa nie są żadną finezją, ale by poprawić ich smak posypałem je smacznymi przyprawami i prażoną cebulką (taką samą jak w fast-foodzie). Ketchup, musztarda... i aby był jakiś zdecydowany akcent smakowy (oraz lepsze trawienie tej kawalerskiej potrawy) dodałem dwa grube plastry świeżego imbiru.

Jak widać, odrobina myślenia i można nieco ulepszyć takie ekspresowe "męskie" danie ;-)

Smacznego!

A to zupełnie inne "zjawisko" ;-)



niedziela, 14 lutego 2016

Ciecierzyca czyli cieciorka w mojej diecie

Ciecierzyca znana też jako cieciorka (alternatywna nazwa: groch włoski) to roślina znana z wielu właściwości zdrowotnych (duża zawartość błonnika jak na strączkowe), jednak przede wszystkim jest to roślina zastępująca mięso i jajka w diecie wegetariańskiej (znaczna zawartość cennego żelaza).

Cieciorka jest także polecana jako uzupełnienie diety w białko, jeśli masz alergię i nie możesz jeść nabiału koniecznie musisz rozważyć wprowadzenie ciecierzycy do diety.

Osobiście cenię cieciorkę za jej łagodny smak i uniwersalność zastosowań. Niedawno na blogu polecałem na przykład przepyszne...

Kotlety mielone z ciecierzycy




Jak jednak wstępnie przygotowuję ciecierzycę? Ziarna gotuję w lekko osolonej wodzie, dość długo, aż do miękkości. Następnie odsączam, studzę i porcjuję cieciorkę w wygodne pakunki do zamrażarki, w moim domu najczęściej bowiem jest spożywana jako przekąska do podgryzania, lub dodatek do potraw w "oryginalnej" postaci.

Oczywiście warto przygotować sobie odpowiednio dużą ilość do późniejszego wykorzystania.

Na zdjęciu widzicie taki rozmrożony pakiet. Można go przygotować do spożycia po prostu zalewając gorącą wodą i potem odsączając. Tak przygotowana ciecierzyca może być także ekspresową bazą lub dodatkiem do wielu innych innych potraw.

Smacznego!


Kompot... zapomniana tradycja

Kompot? Dawno zapomniana rzecz... bo teraz przecież wystarczy skoczyć do sklepu obok i kupić karton "soku", czy innego nektaru jabłkowego. To nic, że w kartonowo-plastikowym opakowaniu (plastik ponoć "puszcza" chemię do żywności) to nic, że wyprodukowano z koncentratu, zamiast z prawdziwych owoców, ale przecież jest szybko i wygodnie.

Pytanie czy też zdrowo!?

Dawno, dawno temu... w domu moich dziadków zawsze na stole stał schłodzony dzban kompotu z owoców z ogrodu. Przybiegało się z dworu i piło aż żołądek mało nie pękł... a teraz młodzież przychodzi do domu i kategorycznie żąda "waterka" o smaku owocowym z plastikowej butelki.

Zebrałem niedawno trochę owoców  i zachciało mi się je przerobić na coś do picia. Zdrowo i naturalnie! Jak za dawnych czasów! ;-)



Trochę obierania i krojenia, trochę gotowania, dodatek mięty i symbolicznej ilości cukru...

I oto delektuję się pysznym kompotem i wiem, że mojemu dziecku dam dać do picia coś zdrowego, zamiast gazowanego napoju z plastikowej butelki, albo niby "owocowego" nektaru.

Was też namawiam do przygotowania różnych napojów samodzielnie, z zebranych, lub kupionych owoców, zamiast faszerować się sztucznotą z supermarketu! Jedni mówią, że "sztuczne" szkodzi, jedni zaprzeczają, że przecież nie szkodzi, ale kto tak naprawdę da Ci gwarancję? Nikt... dlatego raz jeszcze zachęcam do samodzielnego przyrządzenia zdrowych napojów dla Twojej rodziny!

Pozdrawiam i zachęcam do śledzenia bloga na FB: https://web.facebook.com/RacjonalnaDieta/

Cukinia smażona - szybka i zdrowa przekąska

Masz ochotę coś zjeść na szybko, przy tym zdrowo, warzywnie, smacznie? Proponuję Ci cukinię smażoną w plasterkach. 

Idziemy do sklepu i wybieramy cukinię, najlepiej młodą, twardą w dotyku (taka bardziej stara, lub zbyt miękka będzie gorzkawa i niedobra, chyba że wysypiemy na nią 3 tony przypraw). Następnie starannie i długo myjemy cukinię pod ciepłą wodą. Obficie spłukujemy - to ważne - bo skórka na niej zostanie, a cukinia o tej porze roku na pewno pochodzi z zagranicznych upraw (może być czymś pryskana).



Zatem do roboty... kroimy cukinię na plasterki grubości około 1 cm.

Przyprawiamy. Ja lubię przyprawy w stylu curry, albo mieszanki z dodatkiem kurkumy.

Podsmażam na złoto. Jestem z Dolnego Śląska, my tu lubimy złoto. Pode mną jest de facto największa kopalnia złota w Europie (KGHM), zaraz obok Złotoryja (gdzie możesz wejść do Kaczawy i popłukać złoto, albo zwiedzić średniowieczną kopalnię złota), a rzut beretem dalej w Wałbrzychu  stoi ponoć złoty pociąg...

No i zrobione, trwało to z 10 minut, chyba więcej zachodu pochłonęło zrobienie fotek i pokazanie Wam mojego patentu na szybką przekąskę, niż samo jej przyrządzenie. Na pewno się nie zmęczyłem w kuchni, za to dobrze podjadłem ;-)

Czy można tę potrawę jeszcze urozmaicić?

Owszem, jeśli masz nieco więcej czasu i chęci na eksperymenty obtocz plasterki cukinii w mące, następnie w jajku i bułce tartej. Smaż podobnie jak powyżej, aż plasterki się mocno zazłocą, ostrożnie przewróć na drugą stronę (to nie kotlety i panierka aż tak mocno się nie trzyma).

Smacznego ;-)

Zapraszam na kolejny przepis:

Pasta z czerwonej soczewicy



sobota, 13 lutego 2016

Wegetariański hot-dog z pieczywem pełnoziarnistym

Zapraszam dziś na mój przepis na wegetariański hot-dog. Inspiracją był dla mnie niedawno wprowadzony hot-dog z pieczywem pełnoziarnistym na jednej ze znanych stacji benzynowych, ale tenże jest bazowany na parówce "mięsnej". Dużo można by pisać o parówkach klasycznych, ich wątpliwym składzie, dodatkach i wrażeniach żołądkowych po spożyciu (ja niestety często miewam po nich zgagę), dlatego po prostu przepis oparłem na pewnej znanej parówce sojowej, która mi się w domu bardziej "sprawdza".

Wegetarianie czytający mojego bloga będą przeszczęśliwi, a i moi drodzy mięsożercy nie pogardzą czymś, co prawidłowo przyrządzone, szczególnie z dodatkiem typowych supersmakowych hot-dogowych sosów smakuje o ile nie przyzwoicie, to po prostu dobrze.

Parówkę wegetariańską odarłem z folii i porządnie wygotowałem. Długo gotowana jest bardziej po prostu smaczna. Jedyną wadą parówki wegetariańskiej jest jej znacznie wyższa cena niż tej klasycznej, ale bez przesady - nie jest ona "zaporowa" - około 7 zł za 4 kiełbaski można przeżyć.

Tostera z odpowiednią wkładką, tak jak to robią na stacji benzynowej, nie mam, więc tym razem podgrzałem pieczywo na ceramicznej patelni, którą widzicie na zdjęciu, tak aby się zarumieniło i było bardziej "chrupkie" (niech Wam do głowy nie przyjdzie podgrzewać w mikrofalówce, bo smak i konsystencja pieczywa będzie podła!!!)

Jak wspomniałem, lubię hot-dogowe pieczywo w wersji razowej. Czuję się po tym bardziej pełny!

Teraz mała modyfikacja w porównaniu do oryginału, ale tak właśnie lubi jeść hot-dogi moja rodzina. Ser żółty tarty. Być może kolejnym razem zastosuję wędzone i tarte tofu.




Jak wspomniałem lubię dodać do takiego hot-doga sosy, tak jak podczas długiej podróży na stacji benzynowej, najlepiej pikantne.

Spróbujcie tego przepisu. Pieczywo razowe hot-dogowe  kupiłem w popularnym, tanim dyskoncie-markecie z sympatycznym robalem w nazwie na B, a te parówki sojowe dostaniecie w większości dużych marketów.

Smacznego!

piątek, 12 lutego 2016

Kotlety mielone z ciecierzycy

Dziś piątek i  pora na coś bezmięsnego. Niezależnie, czy jesteś tradycjonalistą/tką i wyznajesz zasadę piątku bez mięsa, czy może lubisz dania wegetariańskie, czy po prostu pragniesz odpocząć od ciężkostrawnych, mięsnych potraw przepis ci się na pewno spodoba.

W moim domu często na talerzu gości gotowana cieciorka! Ot, po prostu do podgryzania, zamiast snacków, mniej często jako składnik innych potraw. Dziś zostało mi trochę gotowanej cieciorki i stwierdziłem, że warto ją jakoś wykorzystać do wege-dania.

Przepis:

Ciecierzycę rozgniotłem tłuczkiem do ziemniaków na miazgę, dodając odrobinę wody wedle potrzeby. Powstałą masę lekko zagęściłem mąką, nie dodawałem jaj, po prostu dodałem sól i przyprawy. Gotowe, uformowane, małe kotlety obtoczyłem w bułce tartej. Czas na smażenie. W ruch idzie patelnia ceramiczna i olej rzepakowy. Zaczyna się zarumieniać i wyglądać coraz bardziej apetycznie.


Może także przyrządzisz danie według mojego pomysłu?

Inne danie:





czwartek, 21 stycznia 2016

Rooibos


Herbata z czerwonokrzewu (właściwie bliżej jej do ziół), o intensywnym kwiatowym aromacie i słodkim smaku, jest stanowczo za mało doceniana. Ma natomiast tyle dobroczynnych właściwości, że zdecydowanie wyprzedza w tym herbaty na co dzień znacznie bardziej popularne, jak czarna czy zielona.


Rooibos nie ma w swojej zawartości nietolerowanych przez niektóre osoby tanin. W większości przypadków są jednak dobre dla naszego zdrowia. Ważniejszy będzie na pewno całkowity brak kofeiny w tym rodzaju herbaty. Osoby, które przejawiają jakiekolwiek przeciwwskazania do picia kawy czy innych herbat znajdą tu zatem coś dla siebie.

Powszechnie uznaje się zieloną herbatę za tę najlepszą spośród swoich „koleżanek”. Okazuje się jednak, że herbata rooibos ma aż o połowę więcej polifenoli i przeciwutleniaczy. Aspalatin dla przykładu to polifenol, który znajdziemy tylko i wyłącznie w tym właśnie gatunku. Inny obecny w rooibos przeciwutleniacz o mocnym działaniu to ten znany jako dysmutaza ponadtlenkowa bądź enzym SOD. Dzięki naprawdę cennym właściwościom Association Cancer South African okrzyknęło rooibos najbogatszym źródłem związków o charakterze przeciwnowotworowym pośród wszelkich innych herbat.




Zmagającym się z anemią zaleca się picie herbaty rooibos, ponieważ zwiększa wchłanianie żelaza. Będzie dobra dla kobiet w ciąży. Nie zawiera kwasu szczawiowego, który występuje w innych gatunkach herbat czy nawet niektórych owocach, surowych warzywach liściastych czy (tu pewnie zaskoczenie) czekoladzie. Potrafi on niekiedy związać się z obecnymi w ludzkim organizmie minerałami i doprowadzić do powstania kamieni nerkowych czy kamieni w pęcherzu moczowym. Najczęściej nasze ciało radzi sobie z tym w naturalny sposób, pozbywając się kwasu szczawiowego wraz z oddanym moczem. Jednakże Ci z nas, którzy mieli nieprzyjemność zmagania się z wyżej wymienionymi dolegliwościami powinni stronić od tradycyjnych herbat. Rooibos będzie doskonałym zamiennikiem.



Luteolina, kwercetyna… To tylko dwa spośród licznych flawonoidów obecnych w herbacie rooibos. Podobno niszczą komórki nowotworowe i potrafią zastopować rozwój niektórych rodzajów raka. Aż 1,5 mg tych flawonoidów znajdziemy w jednym kubku rooibos. Jeżeli więc w taki sposób choć trochę możemy zapobiegać chorobom to dlaczego nie spróbować?


Niesie to ze sobą wiele korzyści przy jednocześnie naprawdę przekonującym smaku. Miłośnicy herbaty zapewne są zaznajomieni z odmianą rooibos, zachęcamy też wszystkich innych do skosztowania i, miejmy nadzieję, polubienia tej słodkiej herbatki!

P.S. Artykuł powstał dzięki współpracy z Koleżanką: Sklep Zielarski Lubin